środa, 7 marca 2012

wesoly powrot do szkoly

Tydzien temu zaczelam szkole. Skonczyla sie laba miedzysemestralna, ktora trwala 3 miesiace (?).
O powrocie do szkoly zostalam poinformowana przez mojego znajomego (niezwiazanego z uczelnia), ktory niechcacy byl w rektoracie i spotkal koordynatora studiow. 'Jak zobaczysz studentow, to im powiedz'. Powiedzial.
Poniedzialek. Zajecia sie nie odbyly, bo... nauczyciele nie przyszli na zajecia. Dlaczego? Bo zostali poinformowani o rozpoczeciu kolejnego semestru dzien wczesniej o godzinie 23.00, poprzez sms, przez tego samego (...) koordynatora.
We wtorek bylo lepiej. Na pierwszych zajeciach dostalismy nowe ksiazki, aby z kolei na drugich zajeciach dostac nowsze. Poprzednie sa niewazne.
W srode niechacy poruszylismy temat studentow z innych wysp, ktorzy wybrali nasz uniwersytet jako miejsce nauki. Rozmawialismy glownie o dziewczynach... i okazalo sie, ze polska wersja sponsoringu, jaki uprawiaja niektore studenki to pikus przy tym, co dzieje sie tutaj. Dziewuchy takie nazywa sie 'szkolnymi kurczakami'. To raczej temat na oddzielny post, ale napisze na pewno.

Dzis z kolei nie bylam w szkole, bo... padal deszcz. Znajac zwyczaje indonezyjskie (deszcz jest usprawiedliwieniem na wszystko), wyslalam sms do kolezanki z pytaniem 'idziesz?', po minucie odpowiedz: 'Nie, przeciez pada, ale wysle sms do teacher i powiem, ze nie przychodzimy, ok?'. Ok. Po 5 minutach odpowiedz: 'Spoko, ona tez nie idzie. Spi :)'.

3 komentarze:

  1. hahaha, kocham to! piekne podsumowanie naszej rozmowy:)
    ciekawam posta o kurczakach!
    całuje!
    adam.

    OdpowiedzUsuń
  2. I teraz właśnie żałuję, że nie ma przycisku "udostępnij". No jak tak można?
    A. :)

    OdpowiedzUsuń