sobota, 10 grudnia 2011

papierosy (post II)

Ten post jest drugim już postem o fajkach, bo rok temu z kawałkiem próbowałam rzucić fajki (próbowałam to może zbyt duże słowo, ale miałam zamiar i nawet na chwilę mi się udało).
No więc tak. We wtorek najbliższy minie mi dokładnie MIESIĄC DO CHOLERY JASNEJ (720 godzin, 43200 minut) bez fajek. Dziękuję, zwycięstwo.
Na pytanie jak było przez ten miesiąc trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Powiem tylko, że było warto (przepraszam moich znajomych za zachowanie i dziękuję pani w sklepie, że sprzedała mi czekoladę jak już chciała iść do domu). Myślałam przez chwilę, aby zacząć coś w stylu 'dziennik bridget jones', ale potraktować go tylko o fajkach, bo szczerze - zmiany są mega widoczne. Ale aby się przekonać rzućcie fajki, albo... zacznijcie, popalcie chwile i wtedy rzućcie. :)
Jest dobrze.
Chwalipiętkowanie się: 2,5 godziny spędzone na bieżni w tym tygodniu (16 km), w basenie 5 godzin (10 km). Idę na rekord.
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz