czwartek, 26 kwietnia 2012

cap cay

Jakis czas temu wrocilam do gotowania. Pisze wrocilam, bo wczesniej w WAW gotowalam, o ile gotowanie makaronu i dodanie do niego 3 lyzek pesto mozna nazwac gotowaniem. Nie mialam na to czasu. Po powrocie z pracy chcialam jesc, nie gotowac, wiec szlam na latwizne zazwyczaj. Czasem, od swieta z babiszonami cos gotowalysmy, oprozniajac przy tym 2 butelki wina. Ale jak juz gotowalam to szlo mi niezle.
A teraz znow zaczelam. Troche dlatego, ze znudzila mnie monotonia jedzeniowa, troche dlatego, ze chcialam sobie przypomnic polskie smaki, takie jak - kapusniak.
Ale te polskie smaki smakuja co najmniej glupio, gdy się jest tutaj, wiec zaczelam robic krewetki, ktorych kilogram kosztuje 5 zlotych, zaczelam robic wolowine w slodko-ostrym kokosowym sosie... A dzis zrobilam cap-cay...
Jutro zrobie soto ayam. Kto chce?

5 komentarzy:

  1. Ja chce ! My dzis zrobilismy lakse, do której wrzuciliśmy nie kilogram a zakupione w Auchan (na sztuki) 8 krewetek za ktore zaplacilismy ... tez 5zl !!! Life in Poland sucks :( Na szczescie juz pod koniec lipca spadamy do Syczuanu i tam sie najemy tak ze popekamy :P

    Karolina & Tomek Szcześniaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę cokolwiek... Z nogą w gipsie nawet nie mieszczę się do kuchni, a głodna jestem coraz bardziej. Czekam na dostawę. mamula

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chce....bardzo chce:)

    OdpowiedzUsuń
  4. masz jakiś specjalny przepis na to, czy wrzucasz co masz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapusta biala, pekinska, marchewka, pomidor do tego czosnek, dymka, kecap manic, sojowy plus przyprawy - sol, pieprz, ja dodaje jeszcze ziola. No i tyle :)

      Usuń