środa, 18 stycznia 2012

Indonezyjski podrywacz

Trudno mi z pewnością stwierdzić, że taki gatunek męski istnieje, ale ponieważ w Indonezji nie brakuje miejsc turystycznych, tak zwanych resortów, zakładam więc, że podrywacz niejeden się znajdzie. Śmiem twierdzić również, że niewiele się różni od podrywacza polskiego, w końcu cel jest ten sam – poderwać i... O ile w Polsce poderwanie powinno (zapewne według podrywacza) zakończyć się w miłych okolicznościach, na przykład sypialnianych, o tyle w przypadku indonezyjskiego podrywacza chodzi niestety (dla pań) głównie o pieniądze. Statystyczny indonezyjski podrywacz bowiem oprócz wrodzonego wdzięku, nienagannego wyglądu, pięknie zbudowanej klatki piersiowej, podkreślonych bicepsów i garnituru białych zębów nie posiada nic więcej, w tym jak również – gotówki.
Indonezyjski podrywacz zaczyna od spojrzenia. Zarysowane gęste brwi, a pod nimi oczy, które jak tylko mrugną w kierunku ofiary, potrafią zdziałać cuda. Kobieta to spojrzenie pochwyci, odpowie spojrzeniem zwykłym, w jej mniemaniu oczywiście, ale podrywacz swoje już wie. Biedna kobieta wpada w zasadzkę, z której trudno się później wydostać. Podrywacz przystępuje do działania i następuje początek konwersacji. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że konwersacja następuje, nawet jeśli ofiara jest zajęta/niedostępna/niechętna/niezainteresowana. Podrywaczowi to nie przeszkadza i zaczyna. Gdy ofiara jest w ruchu, a mianowicie przemieszcza się, podrywacz zazwyczaj zagai 'Where are you going?'. Mimo braku odpowiedzi ofiary, potoczy się za nią, zadając kolejne pytania, jak na przykład 'What is your name?' (jeśli czytelnik chce wyobrazić sobie akcent z jakim podrywacz indonezyjski zadaje to pytanie, sugeruję przeczytanie tego pytania baaaardzo powoli, podkreślając oddzielne wyrazy, zapominając jednocześnie o jakimkolwiek akcencie). Jeśli po kolejnym pytaniu kobieta nie odpowie, podrywacz puszcza sidła i daje jej uciec. Polowanie kończy się w momencie oczywistym – pochwycenia nowej ofiary.
Gdy ofiara się nie przemieszcza, głupie byłoby pytanie 'Where are you going?' i nasz podrywacz to wie. Dlatego też pyta: 'Where are you from?'. Jeśli ofiara odpowie, podrywacz zazwyczaj lekko zkonfudowany robi długie 'Ooooo.', po czym pyta dalej: czy ofiara ma męża, czy chłopaka (po twierdzącej odpowiedzi pada oczywiste i przewidywalne pytanie: gdzie on jest, więc warto zachować ostrożność w tym względzie). Indonezyjski podrywacz kończy, gdy ofiara 'zaskoczy' i jest chętna na kupienie drinka, kolacji... nowych ciuchów, butów, kosmetyków, motoru, samochodu, ziemi, domu. Koniec końców jest taki, że ofiara w zasadzie nie jest już ofiarą, bo staje się szczęśliwa na swój własny sposób. Jest kobietą w średnim wieku, z niezłą emeryturą, którą dostaje na konto ze swojego zamożnego kraju, i którą wydaje tutaj na swojego super przystojniaka, młodszym od niej o jakieś 20 lat.
No dobra, przesadziłam z tym końcem, bo nie zawsze tak się kończy. Zazwyczaj, niestety dla podrywaczy, za swoje drinki płacą sami. Chyba, że faktycznie amerykańskie i holenderskie 90-kilogramowe cougary są blisko...

2 komentarze:

  1. To działa chyba w każdym kraju, w którym temperatura jest +25 (średnio)...

    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Technika podrywu dość archaiczna, choć niestety ciągle może być skuteczna. Ach te naiwne kobitki....dzięki, że na koniec tekstu napisałam o wadze tychże pań. mamula

    OdpowiedzUsuń