poniedziałek, 9 stycznia 2012

soto

Proszę Państwa, pada od 3 dni. Prawie non stop, z przerwami na szybko skok do sklepu czy po jedzenie. No i w taką pogodę najlepsze jest soto ayam właśnie.
Nasz skok po soto był daleki, bo zatrzymaliśmy się w miejscu, które polecała Kasia w jednym z komentarzy do mojego wcześniejszego posta o soto. No więc wracając z Malimbo Beach (nie MALIBU!), zatrzymaliśmy sie na szybkie soto i bakso. A że zimno było i dzień w bluzie, soto się przydało.
No więc soto niezłe, ale mało treściwe. Mało makaronu, jednak rosołek o konsystencji prawidłowej. Pani zapomniała o limonce ;/
Bakso z kolei było podane w wodzie, w której to kulki się wcześniej gotowały. Dla mnie osobiście obrzydlistwo, ale partner mój stwierdził, że 6 mógłby przyznać.
Tak więc - było dobrze, ale nie najlepiej. Za to cieplej się zrobiło!
(poniżej zdjęcia; sorry za jakość, ale zdjęcia telefoniczne są ;/ )

Miejsce: warung przy wjeździe do Green Valley / Senggigi
Liczba łyżek soto: 6
Liczba łyżek bakso: 1 (przyznane przez nowicjusza baksowego); 6 (przyznane przez systematycznego zjadacza bakso)

moje soto


bakso

1 komentarz:

  1. aaaa! co ja bym dala teraz za to soto! bakso nie probowalam. i co to za jedzenie zupy widelcem;]
    ;***

    OdpowiedzUsuń