wtorek, 8 marca 2011

Irfan Bachdim

Indonezyjczycy mają świra na punkcie piłki nożnej. Trochę się różnią od polskich kibiców i fanów, bo tutaj nawet babeczki, wcale nie młode, wiedzą kto i z jakim numerem gra. Podczas meczów słychać z domów krzyki i wrzaski, głównie kobiet właśnie i śmiem twierdzić, że nie do końca mają pojęcie o co do końca chodzi. Ważne, że jest fun. Indonezja zajmuje chyba jakieś 130 miejsce w rankingu FIFA, ale nie zmienia to faktu, że grają całkiem nieźle ;) jak na Azję :)
Jednym z kluczowych zawodników (w sumie jednym z przystojniejszych) jest niejaki Irfan Bachdim – 22-latek, który całe życie spędził w Holandii, skąd pochodziła jego matka. Ojciec Indonezyjczyk. No i to bożyszcze nastolatek gra w narodowej drużynie Indonezji.
W ten weekend przyjechał do Mataram ;) ponieważ jest związany kontraktem sponsorskim z Pocari (który nota bene stał się jednym z ulubionych napojów Kuby, podczas wspólnego mieszkania z Kaśką na Lomboku). No i Bachdim tu przyjechał z całą drużyną z Malang, aby rozegrać mecz z drużyną NTB w ramach projektu „Soccer for Indonesia”. Było śmiesznie, nawet zabawnie... podobno stadion w Mataram nigdy nie był tak wypełniony. Mecz wygrał oczywiście Irfan z drużyną, mimo że sam grał jakieś 15 minut.
A ja się chyba odkochałam w Bachdimie ;) Niski jakiś, malutki wręcz z buzią lalki z długimi rzęsami. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal będę spać w koszulce z napisem IRFAN na plecach i numerem 17, którą dostałam od Lindy na święta ;)

1 komentarz:

  1. Mogłaś chociaż zdjęcie tego dzieciątka wrzucić do posta - człowiek od razu wiedziałby, że coś z Tobą "nieteges";] Siusiumajtek a nie "bożyszcze" chyba;]

    OdpowiedzUsuń