wtorek, 30 listopada 2010

Andrzejki

Kurde, w tym roku jakieś takie dziwne. Żadna z dziewczyn (Linda, Helena), którym opowiadałam o tym, nie zrozumiały sensu Andrzejek i wróżb. ;) Dziwnie. Linda każe mi zrozumieć jej święto śpiewania jakiś piosenek pseudo-religijnych przez blond-włose dziewczyny ubrane w białe długie sukienki, niby anioły, które ze świeczkami w dłoniach po prostu śpiewają. I to jest fajne? NIE. Fajnym jest poznanie imienia przyszłego męża albo dowiedzenie się, która pierwsza wyjdzie za mąż :)
Tą drugą wróżbę trochę trudno mi było robić samej... tak czy siak, wiem, że nastąpi to niedługo, skoro tylko moje japonki brały udział w zabawie. Wynik pierwszej wróżby z kolei zaskoczył wszystkich :) Wszystkich, w sensie mnie :)
Andrzejki jednak bez wosku, Wiolki, śniegu są z dupy. Z piasku sobie chyba kulkę utoczę.

3 komentarze:

  1. ej luzik, snieg sie jeszcze nie lepi dobrze, gluty w nosie, -9, po Ci by to bylo? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kulka z piasku? Ciekawe....mama

    OdpowiedzUsuń
  3. Sew: po co, po co? Śnieg jest fajny jak go nie ma :) hehe
    Mom: a co mi pozostaje? Są jeszcze bakso - mięsne kulki, ale ich nie zjem ;)

    OdpowiedzUsuń