wtorek, 26 października 2010

zakupy

Nigdy nie lubiłam zakupów, takich ciuchowych, butowych, ale te – indonezyjskie sprawiają, że zaczyna mi się to podobać. Po pierwsze – ceny :) Jak cudownie jest kupić 10 kg różnych rzeczy (smacznych, zdrowych, nowych) za 12 złotych! Po drugie – produkty i ich wybór. Ok, nie ma masła kokosowego Ziaja, nie ma żółtego sera z dziurami i kefiru, ale za to są kokosy i ananasy za 90 groszy! :) Są też Oreo, których zajebiście mi brakuje w Polsce (swoją drogą – są w Czechach i Słowacji, Niemczech, Francji – praktycznie w całej Europie! O co chodzi do cholery???). Są sosy, przyprawy, barwniki do ciast... Różności! Smakowitości! Cudowności!
Jest mydło i balsam do ciała, który sprawi, że twoja skóra będzie bardziej biała (czy to w ogóle możliwe, aby była bardziej biała?!). Środki na komary, karaluchy o zapachu lawendy, pomarańczy, cytryny, dzięki którym prześpisz całą noc bez brzęczenia za uchem. I wreszcie, nareszcie! Możesz w końcu pachnieć jak Batman lub Superman używając serii kosmetyków dla fanów komiksów – spray do ciała, żel do włosów i pod prysznic. Nie ma zapachu Ironmana... cholera ;/

Kolezanki

Prusakolep wersja indo

biale mydło, bielsza skóra

Batman gel


OREO!

plastikowy shit 1 :) wersja 'clown'

plastikowy shit 2 :) wersja donut

plastikowy shit 3 :) zielony chleb!

4 komentarze:

  1. a ten Promil na regale obok kolezanek to dla dzieciakow? ... hahahahahah
    mz.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ten promil moj kochany to odzywka mleczna dla dzieci :) trzeba zaczynac od lat najmlodszych :) hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie jak to jest do cholery, że nawet tam sa oreo a u nas nie ???!!!!
    WK :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wlasnie? Petycja dotyczaca wprowadzenia Oreo w Polsce!

    OdpowiedzUsuń