poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Penang

Co mozna miec za 35 pln? Mozna miec 1 x JD+cola+taxi do domu z Planu B... lub przeliczyc to na ringity (+/- 35RM) i udac sie w cudowna podroz busem, z super wygodnymi skorzanymi fotelami z funkcja masazu, z podnozkiem, z podglowkiem i AC wiejaca prosto na twarz (o tym zaraz) na trasie KL-Penang (ok. 4,5h).
Przyjechalam tu i nie powiem - jestem zaskoczona. Spodziewalam sie wiochy (to bylo super!), a tu hotele, pseudoplaze (trudno cos co ma 4m piasku i szara wode nazwac plaza; Filipiny i Indo - mistrzami plaz!). Generalnie Penang nie przypomina Malezji ani, ani. Jak dla mnie Penang to Chinatown. Malo muzlumanow, chyba stanowia tu mniejszosc. Fajne, ze swiatynie chinskie, hinduskie i meczety stoja obok siebie, na jednej ulicy. Takie pomieszanie z poplataniem. Git.
A jesli chodzi o klime... gardlo mnie boli. Albo znow sie przeziebilam, albo to poczatki dengi ;) ZARTOWALAM!

Te dwa pierwsze zdjecia, to troche jak pocztowka z wakacji. Sorry, ale nie moglam sie oprzec. ;)




2 komentarze:

  1. Mój faworyt to ostatnia fotka z odbiciem kobiety na tylnej szybie.

    No i chociaz sama nie znosze prob "oswajania" zachodow slonca w fotografii tak te obledne kolory na pierwszej fotce mnie po prostu rozwalily.

    Monika

    P.S. Martus czyzby urosly Ci stopy? Spore te slady na piasku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie urosly... ;) stopy - bez zmian!
    a zachod slonca - no tak jak mowie: SORRY!

    OdpowiedzUsuń